
Udział Mai Furdykoń z kl. VII a w WOJEWÓDZKIM KONKURSIE LITERACKIM
przeprowadzonym w ramach projektu
WĘDRÓWKI SZLAKIEM WARTOŚCI
w oparciu o myśl przewodnią:
POŻEGNANIA. „– A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy?
– Nic wielkiego – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.”
A. A. Milne
Nauka zdalna w pandemii to poważne wyzwanie dla uczniów. Tym bardziej cieszy fakt, że znajdują się uczniowie zainteresowani konkursami, czyli dodatkowym zadaniem wymagającym dużego oczytania, wrażliwości, zapału i umiejętności polonistycznych.
Do takich uczniów należy Maja Furdykoń z klasy VII a, która przystąpiła do konkursu literackiego w kategorii: poezja i proza. Napisała dwa wiersze oraz tekst prozą na wskazany w konkursie temat, realizując myśl przewodnią.
Cieszy nas uczestnictwo Mai w konkursie. Umiejętności i doświadczenie, jakie zdobyła, z pewnością zaprocentują w przyszłości. Gratulujemy Ci, Maju i życzymy powodzenia w przyszłych konkursach.
Ponadto zwracam się do wszystkich uczniów. Warto stawać do rywalizacji z uczniami z innych szkół i chociaż nie zawsze osiągamy sukces, to nabywamy nowych doświadczeń, dzielimy się naszymi refleksjami i prezentujemy nasz punkt widzenia na określone sprawy.
Pani od polskiego
Elżbieta Słonecka
W załączeniu prace konkursowe Mai:
Maja Furdykoń, klasa VII a
Bo to, co najważniejsze, jest niewidoczne...
W swoim życiu spotkałam …
Kogoś, kto pokazał mi ,co oznacza kochać.
Wtedy poznałam definicję szczęścia i życia.
Kiedy zbiłam szklankę czy talerz,
ona była gotowa również to zrobić, bylebym nie była smutna.
Kiedy pojawiły się łzy, tylko ona je umiała zatrzymać.
Zrywanie kwiatków na łące i plecenie wianków, codzienna zabawa,
wieczory filmowe, książki o poranku i rozwiązywanie krzyżówek….
- piękne wspomnienia!
Rozsypana mąka podczas pieczenia świątecznych ciast
trafiała na nasze twarze, ubranie, ręce , a my całe w mące
z uśmiechami od ucha do ucha – to nasze zwyczajne szczęście.
Wspólne zakupy , domowe “pokazy mody”,
Święta, urodziny, imieniny, zawsze razem.
Tak, tak było kiedyś…
A teraz?
Teraz - nie ma już teraz, bo odeszła…
Był czas pożegnania, ale wierzę, że ona jest obok mnie...
Wierzę, że kiedyś jeszcze ją spotkam...
I mogę jej teraz nie widzieć ani nie słyszeć, ale wierzę, że jest ….
Bo to, co najważniejsze, jest niewidoczne...
Pożegnania są trudne…
Pożegnania są trudne, z czasem coraz trudniejsze,
zwłaszcza te ostatnie…
Codziennie żegnamy się z myślą,
że jest dla nas jutro….
Planujemy następny dzień, tydzień, miesiąc...
Jednak to jutro w pewnym momencie nie nadchodzi.
I wtedy wiemy...
Wiemy, że już nigdy nie pokłócimy się o błahostkę,
już nigdy nie powiemy: kocham, przepraszam, żałuję…
Nie zobaczymy się, nie usłyszymy się…
Ale ten ktoś zawsze będzie z nami, obok nas.
Będzie w nas i w naszym sercu.
Wspomnienia nie znikną, nie zniknie pamięć, nie znikną uczucia.
Nie znikną? Dlaczego?
Bo kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika…
„Pytasz, co w moim życiu…”
“Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzecz główną,
Powiem ci: śmierć i miłość – obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej – modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.”.
Słowa z wiersza “Pytasz, co w moim życiu” Jana Lechonia zachęciły mnie do refleksji nad życiem, jego sensem, wartościami. Często myślimy o rzeczach, które mogą lub muszą zdarzyć się w naszym życiu za chwilę, kiedyś, w przyszłości. Dlaczego? Nie wiem, może po to, że dzięki temu będziemy na to przygotowani i gotowi. Ale czy na wszystko da się być gotowym? Czy na wszystko potrafimy znaleźć rozwiązanie? Ile w swoim życiu musimy doświadczyć, przeżyć, wycierpieć?
Cóż, jeden z filozofów powiedział, że „słodkie życie słono kosztuje” i myślę, że miał w tym sporo racji. Ile razy musieliśmy przejść ogrom „niszczących” sytuacji dla jednego wznoszącego nas „zwycięstwa”? O człowieku można powiedzieć wiele, jednak nie to, że jest słaby. Bo czy ktoś słaby byłby w stanie to wszystko wytrzymać? Lęki, choroby, brak opcji w życiu, poświęcenia i pożegnania. Właśnie, pożegnania… w życiu przeżywamy ich bardzo wiele, codzienne „do jutra”, „do widzenia”, „cześć”, „ pa”, ale są też inne… Te ostatnie, kiedy musisz pożegnać się z kimś już ten ostatni raz, a to, co było, staje się wspomnieniem, którego nie będziemy mogli już przeżyć, odtworzyć z tą właśnie osobą. Sądzę, że to właśnie one „niszczą” nas najbardziej, jednak są po prostu nieodłączną częścią naszego istnienia. Żegnamy się, nie myśląc o tym, że być może już nigdy nie zobaczymy tej osoby, jej uśmiechu i błysku w oczach. Staramy się żyć z myślą, że nie odchodzi ten, kto pozostaje w sercach bliskich. Po pożegnaniu dotyka nas samotność. Ale kiedy nie masz już za kim tęsknić, to znaczy że zostałeś sam. Otacza cię pustka, zostaje tylko fotografia, o której tak pięknie pisze Maria Pawlikowska - Jasnorzewska:
„Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
Czyjeś ciało i ziemię całą-
A zostanie tylko, tylko fotografia,
To- to jest bardzo mało….”
Musimy się nauczyć poznawać, zdobywać i tracić. Musimy być też świadomi, że bez względu na to, co zdobywamy, jaki z celów osiągamy, wcześniej czy później to … tracimy. Ta świadomość ułatwia nam życie i może osładzać chwilę rozstania.
Ale są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi. I są słowa, które zawsze będą wywoływać ocean łez. I są takie osoby na myśl, o których zawsze zaleje nas lawina wspomnień. Antoine de Saint-Exupéry pięknie to opisuje w “Małym Księciu”. Pilot uwielbiał śmiech Małego Księcia i nie wyobrażał sobie, że już go nie usłyszy. Wtedy Mały Książę powiedział, że daje mu go w prezencie. Z początku mężczyzna nie zrozumiał, jednak chłopiec wytłumaczył mu, że kiedy popatrzy w gwiazdy, a on będzie na jednej z nich i właśnie tam będzie się śmiał, wówczas wszystkie gwiazdy będą się śmiały. I kiedy tak będzie patrzył w te gwiazdy, obdarzone darem śmiechu, zazna pociechy i będzie zadowolony dzięki wspomnieniom, jakie do niego przyjdą o Małym Księciu. Jak wiemy, Pilot bardzo zaprzyjaźnił się z Małym Księciem i przywiązał się do niego. Kiedy dowiedział się o tym, co ma się wydarzyć ostatniej nocy, wiedział, że nie opuści chłopca, nawet jeśli jego widok może być dla niego bolesny. Książę powiedział mu wtedy słowa: “będę wyglądał, jak umarły, choć to nie będzie prawdą”. Myślę, że tymi słowami również Mały Książę chciał przekazać, że to, co się z nim stanie, nie oznacza, że nie będzie go przy Pilocie i może nie zobaczy go już pełnego życia, ale “to, co najważniejsze jest niewidoczne” …
Autor tego utworu pokazał, jak ciężkie dla nas są pożegnania i podczas dłuższych refleksji nad tym, możemy stwierdzić, że bardzo staramy się ich unikać. Ale w pewnym momencie tak się dzieje, a my musimy to znieść i żyć dalej z wysoko podniesioną głową. Czy da się przejść to bez najmniejszej zmiany? Jestem pewna, że nie, bo to zmienia nas, nawet jeśli tego nie chcemy. Ale jedno wtedy musimy wiedzieć… musimy pamiętać, że ta osoba jest w naszym sercu. Ona ma czas, jest cierpliwa i na nas poczeka, bo kiedy się kogoś kocha, to ten drugi nigdy nie znika i będzie przy nas.
Gdy smutek boli, często nie potrafimy tego bólu opisać, słowa nie oddają naszej rozpaczy. Próbujemy je wypłakać. Morze łez- to też mało, ale chcemy, by łzy oczyściły serca, duszę. Porządkujemy miejsce, wynosimy niepotrzebne rzeczy, ubrania, książki usuwamy ślady obecności. Śladu ukochanej osoby nie da się jednak wymazać z serca… Myśl z utworu “Kubuś Puchatek” doskonale opisuje szlak wartości wielu osób i postawę wobec życia i życiowych spraw: " A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy? - Nic wielkiego- zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika"- a kiedy przyjdzie właściwy czas znów, będziemy razem...
Tak, to jest mój szlak wartości: gromadzenie zwykłych, ale jakże pięknych i ulotnych chwil, zapisywanie ich w pamięci, bycie z osobami, które kocham, bo kto wie, kiedy jeszcze się zobaczymy...